piątek, 1 lutego 2013

Między dłonią a okiem

Wacław Palessa, „Akt z gramofonem”, 1931, olej na płótnie,
Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. Grzegorz Solecki
Odwiedzając wernisaże Muzeum Narodowego w Szczecinie zastanawiam się zawsze dlaczego coraz mniej jest przedstawicieli grupy odbiorców 25-35? Przecież to najaktywniejsza grupa na rynku dóbr i usług. Kultura i szuka zajmują tu przecież znaczące miejsce.


Jeszcze przed rozpoczęciem wernisażu można było zauważyć niewielką grupkę młodych osób – prawdopodobnie związanych z instytucjami kultury w Szczecinie lub z Akademią Sztuki. Wszyscy zajęci byli jeszcze tym, co wyświetla się na ekranach ich nowoczesnych, dotykowych telefonów.
Gdzieś w trakcie zaproszenia na wystawę rozbrzmiewał niepokorny dzwonek, ktoś jeszcze kończył rozmawiać... ktoś inny właśnie walczył z wyciszeniem dzwonka. 


Figura. Sztuka 1. połowy XX wieku ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie to wystawa, która daje do zrozumienia jak bardzo oddalamy się od zmysłu dotyku, który jest podstawowym elementem definiowania rzeczywistości. Zmysł dotyku jest zlokalizowany na skórze i głęboko pod nią. To za pomocą dotyku określamy strukturę przedmiotów i ich właściwości. Zmysł ten zlokalizowany we wnętrzu naszego ciała przekazuje nam informacje o bólu, ale także i o przyjemności. Dzięki dotykowi odbieramy rzeczywistość taką jaka jest, w całościowy sposób jej wpływania na nasze samopoczucie.
Natomiast wzrok jest zmysłem analizującym i selektywnym. Odbieramy tylko część promieniowania elektromagnetycznego, jakie emituje rzeczywistość. Mieści się w gałce ocznej, wyposażonej w elementy pozwalające na rozpoznanie dnia i nocy, oceniające kształt, kolor, barwy, odległość przedmiotu. Obraz trafia na siatkówkę oka odwrócony. Dopiero w mózgu zostaje przetworzony i odczytany. Oko jest także nieunerwione, jego ochroną jest skóra na powiekach. A więc pewne elementy zmysłu dotyku. Wzrok jest także bezwładny. Ta cecha sprawia, że obraz wolniej do nas dociera, niż go w rzeczywistości odbieramy i pozostaje na dłużej. Dzięki tej funkcji możemy oglądać filmy. Na zmysł wzroku oddziałują iluzje. Może być mylący, prowadzić do niewłaściwej oceny rzeczywistości.

Fotorelacja przygotowana przez Katarzynę Jackowską (www.nachStettin.com)

Nie da się jednak zaprzeczyć, że oba zmysły pracują ze sobą przy tworzeniu i analizowaniu informacji. Wkraczając w jasną przestrzeń muzealnej galerii najpierw omiatamy wzrokiem całość. Następnie przechodzimy do zgromadzonych zbiorów. Wystawa Figura... miesza zmysły. Jesteśmy otoczeni zarówno obrazami, których nie można dotykać, nawet zbyt blisko podchodzić, w ich obecności nie należy też spożywać wina. Można tylko przystanąć na moment i „cieszyć oko”. Nie brakowało także tekstów o autorach dzieł, które zwiedzający śledzili palcami. Największą radością były rzeźby. W szczególności te otwarte – portretowe. Uwagę zwiedzających przyciągnął stojący samotnie w dużej sali „Wielki młodzieniec” Ernesta de Fioriego. To jedna z monumentalnych, parkowych rzeźb z brązu. Tych, które na przegubach rąk, w miejscach intymnych i na klatce piersiowej mają wyświecone plamy od nieustannego dotykania przez przechodniów oraz modeli pozujących zaczepnie do fotografii. Szczeciński Młodzieniec spodobał się widzom. Wszyscy chętnie dotykali go tu i ówdzie, chwytali za dłoń, zasłaniali części intymne – tak pozując do zdjęć. 

Fotorelacja przygotowana przez Katarzynę Jackowską (www.nachStettin.com)

Kuratorzy wystawy doskonale zdawali sobie sprawę, jak głęboko pomiędzy dłonią a okiem spoczywa rzeźba figuratywna i sztuka portretu współczesności. W czwartek 31 stycznia, gdy odbył się wernisaż, wszystkie otwarte dzieła zostały „wydotykane”, a więc też i najlepiej poznane. Te zamknięte, drobne figurki zostały dokładnie „wyzdjęciowane” - udokumentowane, aby w zaciszu domu „cieszyć oko” na komórkach, czy laptopach już nierzeczywistym i niepoznawalnym w całej krasie, płaskim, cyfrowym obrazem fotograficznym. Szczecińscy widzowie pragną poznawać sztukę, lecz rzadko kiedy jest ona dostosowana do współczesnych potrzeb odbioru. 

Fotorelacja przygotowana przez Katarzynę Jackowską (www.nachStettin.com)

Statyczna Figura... w Muzeum Narodowym została zakomponowana w przemyślany sposób. Pozwala na nieingerującą w strukturę dzieła interakcję, a także na subtelne i pełne refleksji odbieranie zebranych obrazów, które ukazują elementy radości życia w niepewnym XX-leciu międzywojennym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz