![]() |
Peter Fuss, Cross, źródło: peterfuss.com |
Apokalipsa jednak
nie oddziałała na publiczność tak silnie jak poprzednie edycje.
Wydaje mi się, że poziom festiwalu podupadł na pomysłowości, czy
może raczej na śledzeniu faktycznych trendów w kulturze.
Organizatorzy oparli się o nieustanną entropię i niemal wieczny,
ludyczny strach przed końcem świata z nie do końca wyjaśnionych
przyczyn. Okazało się, że szczecińska publiczność jest bardziej
wymagająca. Nie chcą oglądać banalnych przedstawień śmierci i
końca. Niekoniecznie są też poruszeni kolejną wariacją na temat
krzyża. Przypomnienie o gościach zza „Żelaznej Kurtyny”
okazało się być daniem z odgrzewanym kotletem z idei i wartości,
których już nikt tak silnie nie przeżywa.
![]() |
Ruslan Vashkevich, Angel, 2007. źródło: ruslanvashkevich.com |
Ponowoczesne
społeczeństwo z obrazami katastrof, końca i śmierci zdążyło
się oswoić. Żongluje nimi w mediach, sztuce i rozrywce.
Paradoksalnie tematu śmierci brakuje w życiu codziennym. Kończenie
się, niemoc i starzenie się to temat tabu. Odrobinę odsłoniła go
kampania społeczna „Sam jesteś stary”, dzięki dziełom ZorkaProject, które wciąż można spotkać na przystanku tramwajowym
„Szarych Szeregów”.
![]() |
Zorka Project, Seniorzy, Kampania Sam Jesteś Stary. źródło: samjestesstary.pl |
Kampania budzi
zaciekawienie, ale też krępuje. O dziwo spotkałam się ze zdaniem,
że pokazywanie zdjęć niemal nagich, starszych ludzi jest,
delikatnie mówiąc, nieestetyczne. Zapytano mnie nawet, czy chcę na
to patrzeć, czy obrazy te mnie nie napadają w jakiś sposób. Otóż
oczywiście, że napadają. W XXI wieku ciało to nie tylko prywatna
wizytówka, ale cała mapa przemian kulturowych i dążeń człowieka.
Młode, piękne, jędrne ciało to sukces, szczęście, innowacja,
piękno i przyszłość. Natomiast stare i wiotkie ciało to
niepowodzenie i klęska. Zorka Project pokazało to, co spychane jest
na margines. Kampania „Sam jesteś stary” pozwala nam przypomnieć
sobie o tym, że nasze ciała „kończą się” każdego dnia.
Dieta, sport i operacje plastyczne nie zahamują tego procesu. Na
końcu jest śmierć. Ukrywanie obrazów śmierci, jako części
życia nie sprawi, że ten temat przestanie istnieć.
Doskonale pokazuje
to wystawa w Muzeum Narodowym na Staromłyńskiej, pt. W
poszukiwaniu uciekającego czasu. Rozpoczynamy od narodzin, jądra
przemian – od Genesis, czyli nowego początku lub końca
wszystkiego. Śledzimy przemiany w kreowaniu świata wokół nas i
korespondencję ponowoczesności z poprzednimi epokami i tradycjami.
Wystawa pokazuje, że doświadczanie siebie przybiera różne formy.
Od fascynacji seksualnością, przez odkrycie funkcji prokreacyjnej
po doświadczenie niemocy i zatracenia. W tej drodze przez życie
umieszczona jest również śmierć.
![]() |
Tomasz Tatarczyk, Krok za krokiem, 2006. źródło: muzeum.szczecin.pl |
Pośród obrazów i
instalacji otwarty jest wciąż Pokój śmierci Gregora
Schneidera. Odważni mogą wejść w mroczny korytarz i iść do
„pomieszczenia do umierania”, które oddzielone jest od ciemnego
holu szybami. Mamy chwilę, żeby zastanowić się nad tym, czego
przyszliśmy doświadczyć, co odkryć ze swojego życia. Nikt ze
zwiedzających nie zdecydował się umrzeć w Pokoju śmierci.
Doświadczyć końca, jako części trwania. Dzieło jest więc wciąż
nieukończone. Odpowiedź na pytanie, czy w życiu ponowoczesnego
człowieka jest miejsce na śmierć wydaje się oczywista. Widocznie
koniec nie jest tak ważny, spektakularny i emocjonujący jak
początek. Mimo to polecam wszystkim wystawę W poszukiwaniu
uciekającego czasu. Będzie czynna do końca roku. A potem miejmy
nadzieję na InSpirujące Genesis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz