wtorek, 14 sierpnia 2012

W drodze do Genesis

Peter Fuss, Cross, źródło: peterfuss.com
Po apokaliptycznych InSpiracjach pozostał nie tylko u mnie chyba spory niedosyt i głód silniejszych wrażeń. Tegoroczny festiwal zapowiadał odkrywanie spisków przeciwko ludzkości. Przewinęły się tematy kryzysu ekonomicznego, medialnego kreowania strachu przed epidemiami, katastrofami i klęskami żywiołowymi. Nie zabrakło też mitycznego wymierania najbardziej zasłużonych dla ludzkości osób. Gdzieś w ciasnym pomieszczeniu Muzeum Narodowego na Staromłyńskiej znalazł się także prowokacyjny krzyż Petera Fussa wypełniony miotającymi się w jasnym świetle larwami.


Apokalipsa jednak nie oddziałała na publiczność tak silnie jak poprzednie edycje. Wydaje mi się, że poziom festiwalu podupadł na pomysłowości, czy może raczej na śledzeniu faktycznych trendów w kulturze. Organizatorzy oparli się o nieustanną entropię i niemal wieczny, ludyczny strach przed końcem świata z nie do końca wyjaśnionych przyczyn. Okazało się, że szczecińska publiczność jest bardziej wymagająca. Nie chcą oglądać banalnych przedstawień śmierci i końca. Niekoniecznie są też poruszeni kolejną wariacją na temat krzyża. Przypomnienie o gościach zza „Żelaznej Kurtyny” okazało się być daniem z odgrzewanym kotletem z idei i wartości, których już nikt tak silnie nie przeżywa. 

Ruslan Vashkevich, Angel, 2007. źródło: ruslanvashkevich.com

Ponowoczesne społeczeństwo z obrazami katastrof, końca i śmierci zdążyło się oswoić. Żongluje nimi w mediach, sztuce i rozrywce. Paradoksalnie tematu śmierci brakuje w życiu codziennym. Kończenie się, niemoc i starzenie się to temat tabu. Odrobinę odsłoniła go kampania społeczna „Sam jesteś stary”, dzięki dziełom ZorkaProject, które wciąż można spotkać na przystanku tramwajowym „Szarych Szeregów”. 

Zorka Project, Seniorzy, Kampania Sam Jesteś Stary. źródło: samjestesstary.pl

Kampania budzi zaciekawienie, ale też krępuje. O dziwo spotkałam się ze zdaniem, że pokazywanie zdjęć niemal nagich, starszych ludzi jest, delikatnie mówiąc, nieestetyczne. Zapytano mnie nawet, czy chcę na to patrzeć, czy obrazy te mnie nie napadają w jakiś sposób. Otóż oczywiście, że napadają. W XXI wieku ciało to nie tylko prywatna wizytówka, ale cała mapa przemian kulturowych i dążeń człowieka. Młode, piękne, jędrne ciało to sukces, szczęście, innowacja, piękno i przyszłość. Natomiast stare i wiotkie ciało to niepowodzenie i klęska. Zorka Project pokazało to, co spychane jest na margines. Kampania „Sam jesteś stary” pozwala nam przypomnieć sobie o tym, że nasze ciała „kończą się” każdego dnia. Dieta, sport i operacje plastyczne nie zahamują tego procesu. Na końcu jest śmierć. Ukrywanie obrazów śmierci, jako części życia nie sprawi, że ten temat przestanie istnieć.

Doskonale pokazuje to wystawa w Muzeum Narodowym na Staromłyńskiej, pt. W poszukiwaniu uciekającego czasu. Rozpoczynamy od narodzin, jądra przemian – od Genesis, czyli nowego początku lub końca wszystkiego. Śledzimy przemiany w kreowaniu świata wokół nas i korespondencję ponowoczesności z poprzednimi epokami i tradycjami. Wystawa pokazuje, że doświadczanie siebie przybiera różne formy. Od fascynacji seksualnością, przez odkrycie funkcji prokreacyjnej po doświadczenie niemocy i zatracenia. W tej drodze przez życie umieszczona jest również śmierć. 

Tomasz Tatarczyk, Krok za krokiem, 2006. źródło: muzeum.szczecin.pl

Pośród obrazów i instalacji otwarty jest wciąż Pokój śmierci Gregora Schneidera. Odważni mogą wejść w mroczny korytarz i iść do „pomieszczenia do umierania”, które oddzielone jest od ciemnego holu szybami. Mamy chwilę, żeby zastanowić się nad tym, czego przyszliśmy doświadczyć, co odkryć ze swojego życia. Nikt ze zwiedzających nie zdecydował się umrzeć w Pokoju śmierci. Doświadczyć końca, jako części trwania. Dzieło jest więc wciąż nieukończone. Odpowiedź na pytanie, czy w życiu ponowoczesnego człowieka jest miejsce na śmierć wydaje się oczywista. Widocznie koniec nie jest tak ważny, spektakularny i emocjonujący jak początek. Mimo to polecam wszystkim wystawę W poszukiwaniu uciekającego czasu. Będzie czynna do końca roku. A potem miejmy nadzieję na InSpirujące Genesis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz